Wyprawa #MOŻESZ to projekt stworzony przez Michała Worocha – fotografa i podróżnika uznanego jednym ze stu najbardziej wpływowych Polaków z niepełnosprawnością. Poprzez tę wyprawę Michał chce pokazać, że bariery, które stawiamy sobie sami, często są większe, niż te rzeczywiste. Dziś zapraszamy na lekturę najnowszej relacji, a w której Michał opisuje, jak wielkie znaczenie może mieć jeden człowiek.
„Kiedy wjeżdżałem do Indii najbardziej cieszyłem się, że spotkam Deepak Gupta. To dziwne, prawda? Wjeżdżać do wielkiego kraju i myśleć tylko o jednym człowieku. Ale Deepak nie jest dla mnie zwykłym człowiekiem. Poznaliśmy się w 2018 roku na drodze prowadzącej do miasta Deadhorse na Alasce. To była prosta droga, po której poruszały się ciężarówki łączące cywilizację z ośrodkami wydobywczymi. Właśnie kończyła się moja wielka wyprawa przez dwa kontynenty, którą odbyłem z Maciejem Kamińskim. Deepak z kolegami, na motocyklach ruszali w przeciwną stronę. Poszliśmy na kolację pogadać o podróżach i powymieniać się radami i już wtedy miałem wrażenie, że coś niezwykłego nas połączyło. Tak jakbym rozmawiał z własnym, ale innym wcieleniem. Widzieliśmy się wtedy kilkanaście minut.
Drugi raz spotkaliśmy się z Deepakiem, kiedy przygotowywałem się z zespołem do wyruszenia na przełęcz Thorong La w Himalajach. Siedzieliśmy w hotelu w Katmandu w kwaśnych nastrojach próbując wydobyć z urzędu celnego w Delhi baterie do górskich łazików. Po dziesiątkach telefonów do ambasad, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do znajomych mieszkających w Indiach, w końcu zadzwoniłem do Deepaka. Do dziś nie wiem, jak to zrobił, ale wydostał baterie z urzędu celnego. W dodatku zapakował je do auta, wsiadł za kierownicę i przywiózł je do Katmandu pokonując tysiąc kilometrów. Uratował tym całą wyprawę. W Katmandu, przy kolacji zadałem mu pytanie, dlaczego to zrobił. Deepak odpowiedział, że ludzie drogi tak mają. Są ze sobą połączeni. Pomagają sobie, bo łączy ich wspólny cel, choć każdy podąża w innym kierunku.
Trzeci raz spotkałem go niecały rok później na lotnisku w Warszawie. Z dwójką znajomych przyleciał do Polski, gdzie czekały na nich wypożyczone motocykle. Zawiozłem ich do wypożyczalni skąd ruszyli na swój wymarzony trip po Europie. Nie było nawet czasu pogadać, ale cieszyłem się, że mogę ich zawieźć z lotniska do wypożyczalni. A teraz siedzę u Niego w dużym domu z windą i garażem w Delhi. Widzę, jak krząta się po kuchni i szykuje kolację. Ulokował nas na pierwszym piętrze, na którym, jak mówi, gości podróżników. W trakcie kolacji, kiedy już wytłumaczył nam składniki konkretnych potraw, znów usłyszałem to samo co na Alasce. Ludziom w podróży trzeba pomagać. Deepak twierdzi, że każdy człowiek powinien w swoim życiu odbyć choć jedną podróż, żeby uczć się wielkiej sztuki radzenia sobie. Podróż to przecież takie małe życie w pigułce. Słuchałem Deepaka i coraz bardziej rozumiałem, że ten człowiek myśli podobnie do mnie. Bardzo wierzę, że podróż to narzędzie samopoznania. Wszystkie nasze przekonania okazują się tylko naszymi przekonaniami. Nagle orientujemy się, że ludzie w innej części świata mają zupełnie inne poglądy, a my sami jesteśmy inni, niż tysiąc kilometrów wcześniej.
W Indiach widziałem się z Deepakiem czwarty raz w życiu. Im dłużej go znam, tym bardziej wydaje mi się bliski. Może dziwnie to zabrzmi, ale przez te lata, stał się dla mnie kimś, o kim mógłbym powiedzieć, że jest moim nauczycielem podróży, a może nawet życia. Deepak mówi, że każdy powinien poczuć smak porażki, bo to jedna z tych rzeczy, która uczy nas życia. Ja nazywam to dotknięciem ściany. Coś takiego przytrafiło mi się, kiedy zorganizowałem wyprawę na przełęcz Thorong La, ale na przełęcz nie dotarłem. Nie udało się. Deepak kilka lat tremu operację. Od lat żyje w permanentnym bólu. Nauczył się z nim żyć. Jak mówi, ponad bólem i narzekaniem życie jest pełniejsze. Ale nie tylko to nas łączy. To coś więcej. Nie umiem tego nazwać, ale czuję to, kiedy ruszam w kolejny etap drogi myśląc o wyzwaniach, które na mnie, na nas czekają.
Publikuję ten wpis z lotniska w Katarze – wracam bez Kuby na parę dni do Polski. W poniedziałek idę do szpitala na podanie leku. Nie jestem pewien, czy to jest przyczyną, ale jeszcze kilka miesięcy temu, planując wyprawę, nie przypuszczałem, że przerwa związana z podaniem leku będzie dla mnie tak intensywnym przeżyciem.”
– pisze Michał Woroch w relacji z Indii zamieszczonej na stronie wyprawy 3 stycznia br. Poprzez wyprawę #Możesz Michał chce pokazać, że dzięki ciężkiej pracy i determinacji jesteśmy w stanie osiągnąć swoje cele i przekroczyć granice, jakie sobie stawiamy.
Michał Woroch jest laureatem wielu nagród, w tym m.in. nagrody Kolosy 2019 w kategorii Wyczyn Roku przyznawanej przez Kapitułę Kolosów oraz Travelery 2018 w kategorii Podróż Roku. Wydawca i autor książki Krok po kroku. Z Ziemi Ognistej na Alaskę. Absolwent grafiki projektowej na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Uznany jednym ze 100 najbardziej wpływowych Polaków z niepełnosprawnością. Organizator projektów podróżniczo-fotograficznych, w ramach których dotarł między innymi do Mongolii, Indii, na Spitsbergen i do większości państw obu Ameryk. Relacje i zdjęcia z jego podróży ukazały się w polskiej oraz zagranicznej prasie, między innymi w takich tytułach jak: National Geographic, Adventure Journal, Explorersweb, Traveler, Podróże, Globetrotter, Zwierciadło i Duży Format.
Nasza fundacja została oficjalnym partnerem wyprawy. Pokryliśmy część kosztów oraz ufundowaliśmy panele słoneczne do samochodu. Razem z Michałem chcemy wzmacniać poczucie sprawczości wśród młodzieży i dodać młodym ludziom sił do pokonywania codziennych trudności, dlatego też w ramach prowadzonej przez nas kampanii społecznej pod hasłem „Z dobrą energią możesz więcej” uczniowie z trzech liceów wzięli udział w zorganizowanych przez nas spotkaniach z Michałem Worochem.